Jeżeli w trakcie lotu na rejs macie przesiadkę w Nowym Jorku i jeszcze w nim nie byliście, koniecznie wykorzystajcie szansę na jego szybkie zwiedzenie!
Nie każdy leci do Nowego Jorku tak po prostu, nie każdy może sobie pozwolić na dłuższy pobyt, więc jeśli plan podróży wskaże NYC na Waszej drodze, wbijajcie tutaj choćby na 2 dni. A jeżeli lecicie wiosną – tym bardziej! To miasto, które nigdy nie zasypia i w którym wszystko jest możliwe. Można je polubić lub nie, ale na pewno warto zobaczyć. Mnie Nowy Jork onieśmielał i zachwycał jednocześnie.
Zaczęliśmy od szukania noclegu. Mieliśmy tylko dwa dni, więc kluczowe było znalezienie odpowiedniego miejsca. Nie znaliśmy jeszcze komunikacji, więc chcieliśmy uniknąć jakiejś transportowej porażki. Udało nam się znaleźć studio w Harlemie na północ od Central Parku, w charakterystycznej dla tej dzielnicy kamienicy. Pokój z podwójnym łóżkiem, rozkładaną kanapą, aneksem kuchennym i łazienką był dla naszej 4-osobowej rodziny w zupełności wystarczający. Poza tym dzisiejszy Harlem to już nie jest TEN Harlem – tak przynajmniej mówił nasz znajomy, który mieszka w Nowym Jorku od kilkudziesięciu lat. Wybrane miejsce było i wewnątrz, i z zewnątrz bardzo klimatyczne. Jeżeli kojarzycie filmy, w których akcja dzieje się w NY i są na nich wejścia do domów z charakterystycznymi schodkami, to jest to właśnie Harlem.
Na zwiedzanie NY mieliśmy 2 dni, a ja samozwańczo ogłosiłam się przewodnikiem tej eskapady. Im bliżej wyjazdu, tym większe ogarniało mnie przerażenie. Największe dotyczyło chyba… metra. W różnego rodzaju publikacjach przeczytałam, że nowicjusze w NY nie wchodzą do niego nawet przez pierwszy miesiąc! My byliśmy nowicjuszami, a w dodatku nie mieliśmy tyle czasu! Na szczęście strach miał tylko wielkie oczy i metro dało się szybko oswoić, a przemieszczanie się tym środkiem komunikacji bardzo ułatwiło nam zwiedzanie. Zadanie nie byłoby tak proste, gdybym nie natknęła się na absolutnie fantastyczną stronę: http://www.nycsubwayguide.com/subway/default.aspx Opisano tam krok po kroku, na co zwrócić uwagę w nowojorskim metrze. Jest też kilka myków, bez których utknęlibyśmy już przy automacie z biletami. Polecam lekturę!
Zdecydowaliśmy się na pojedyncze przejazdy ładowane na kartę, a nie opcję tygodniową no limit. Opłaca się zdecydowanie, mimo że byliśmy w czwórkę i dużo jeździliśmy.
Można skorzystać z opcji New York City Pass, oferującej zniżki na różne wejścia i wycieczki. Myk jest taki, że większość miejsc można zobaczyć za free, w dodatku cena dotyczy zwiedzania z przewodnikiem. Jeżeli mamy więcej czasu i podróżujemy bez małych dzieci, to jest to opcja fajna. Jednak kiedy nie ma się wystarczająco dużo czasu (tak jak to było u nas), nie da rady zobaczyć wszystkiego, korzystając z opcji z przewodnikiem. A tak zobaczyliśmy wszystko, co chcieliśmy. Dzieci były zadowolone i my też 🙂
Niezłym patentem na najmłodszego uczestnika tej eskapady (6 lat) było… wręczenie mu małego aparatu fotograficznego! Dziecko anioł, spełnione artystycznie i bardzo z siebie dumne 🙂
Miałam przygotowane dwa alternatywne programy na każdy dzień. Jeden program pt. „Mamy siłę, dajemy radę”, drugi – „Nie mamy siły, odpuszczamy”. Pominęłam wszystkie możliwe muzea, bo mimo że są wspaniałe i chcielibyśmy je zobaczyć, to po pierwsze limitował nas czas (średnio na jedno muzeum schodzą 2-3 godziny), a po drugie nie wszystkie byłyby interesujące dla dzieci.
Kto jest chętny, żeby zobaczyć, na co rzuciliśmy okiem w Nowym Jorku i jakie to na nas zrobiło wrażenie, zapraszam tędy: https://www.blue-sails.com/blog/nowy-jork-w-dwa-dni/
ekspert ds. niezapomnianych widoków